Obserwatorzy

9 stycznia 2011

Historii ciąg dalszy ...

Pisałam już jak wyglądała nauka robienia na drutach. Robiłam na drutach przez cały okres szkoły podstawowej. Na pracach ręcznych dostawałam zawsze super oceny, koleżanki zazdrościły umiejętności. W pewne wakacje, po moich 14 lub 15 urodzinach przyjechała do mnie kuzynka, która śmigała na szydełku a druty były dla niej czarną magią. Postanowiłyśmy sobie, że pouczymy się nawzajem. Ja uczyłam ją jak robić na drutach a ona mnie słupków, itd. Jej moja nauka weszła w głowę, robi na drutach nadal a ja jakoś ten haczyk odrzuciłam ale nie na długo... Na jesień tego samego roku wydziergałam sobie bluzeczkę z kolorowych elementów kwiatowych a było ich nie mało bo aż ponad 500szt. Niestety nie mam żadnej foty i bluzki też już nie - podarowałam ją znajomej bo jakoś była na mnie za obcisła ...Szydełkuję do dnia dzisiejszego. Swoje robótki pokażę a co mi tam ale nie dzisiaj...
Szyję też a co ??? ... 
A szycie to całkiem inna historia..
Babcia jest krawcową z wykształcenia i praktykowała .. .Właśnie od niej nauczyłam się kroju, fastrygi i obsługi maszyny do szycia. Uczyłam się na starym SINGERZE jeszcze powojennym. Stoi u babci tylko już nie używana - rdzewieje ... Teraz szyję na swojej maszynie Singer, jestem bardzo z niej zadowolona.


A tak między drutami, szydełkiem i maszyną to jeszcze zajmuję się domem. Tak mam rodzinkę: męża, dwie córki, dwa koty i psa. To nie jest śmieszne koty i pies to też członkowie naszej rodzinki, tak są traktowani.
Gotuję, piorę, sprzątam, uprawiam grządki i ogródek ... a w międzyczasie i w każdej wolnej chwili robię na drutach - to głównie.
W okresie wiosenno - letnio - jesiennym niestety mniej robótek powstaje ale nadrabiam długimi zimowymi wieczorami.


Odsłaniania może na tyle ...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za poświęcone chwile i komentarz, który chcę przeczytać jako pierwsza.