Uff, skończony, wyprany, wyschnięty i sfotografowany. Beret z daszkiem i szyjo - ocieplacz dla Czesi. Taki właściwie najzwyklejszy beret, być może gdzieś widziałam, robiony metodą prób i błędów. Ważne, że jest. Teraz jakimś cudownym sposobem musi zawędrować do właścicielki, która mieszka ode mnie jakieś 100km.
I jeszcze trzy ostatnie sweterki, oczywiście zrobione z myślą o sobie - dla siebie. Zacznę od najstarszego...
Taki sobie czarny z białymi nopkami, sam sweter w formie żakietu. Bardzo lubię ten sweterek.
Po tym modelu zrobiłam sobie taki prosty a zarazem elegancki z kołnierzem szalowym w kolorze stalowym. Jeden z moich ulubionych.
No i teraz przyszedł czas na pokazanie ostatniego a właściwie przedostatniego ( bo ostatni prawie skończony ale nie uwieczniony).
Melanżowy w kolorach jesieni robiony metodą oczek wyciąganych, wzór z Sandry nie pamiętam numeru. Oczywiście wykorzystałam wzory a sam krój według moich osobistych wyliczeń.
Czarny model na ukończeniu. W międzyczasie miałam małe zlecenie - zamówienie ale to już temat do następnego wpisu.
Jakoś brak mi weny twórczej do pisania. Pora późna i humoru właściwie brak. Jutro będzie lepszy dzień. No i tydzień zapowiada się spokojniejszy, dziewczynki jadą do babci na parę dni w ramach ferii. Będzie można zrobić coś od początku do końca ...
Interesujące sweterki, czekam na następne prace:)
OdpowiedzUsuń